czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Kochani,
Życzę Wam wszystkim zdrowych, pogodnych, spędzonych w gronie najbliższych Świąt Bożego Narodzenia. Dużo odpoczynku w te dni i uśmiechu na twarzy. :)

******************************************************************

Dziękuję bardzo za wasze słowa wsparcia. Staram się jakoś nie myśleć o tej całej sytuacji, ale niestety nie da się. Boję się tego rezonansu, że coś tam jednak wyjdzie złego...Przez kilka dni pod rząd miałam w nocy okropne sny, że rozcinali mi głowę a ja w tym momencie budziłam się z narkozy. Coś strasznego.Chyba za dużo o tym myślę.
Odstawiłam już sterydy, mam nadzieję, że chomikowata buzia mi niebawem zniknie, bo zaczyna mnie to denerwować. Jestem przez te leki taka pulchna na twarzy. Dziwnie to wygląda, bo ogólnie wychudłam trochę, ważę 43 kg, wszystkie ciuchy zrobiły się za luźne. No a twarz mam taką grubiutką.  Rana na głowie ładnie się goi a włosy zaczynają pomalutku rosnąć. Obrzęk na głowie chyba już całkowicie znikł. Chciałabym już całkiem dojść do siebie i wrócić do pracy. Można oszaleć siedząc tak całymi dniami w domu.

środa, 16 grudnia 2015

Wynik hist-pat.

Dziś byłam odebrać wynik z badania histopatologicznego. Jest on następujący: Skrzep krwi-bez tkanki mózgowej. Czyli komórek nowotworowych najprawdopodobniej nie wykryto. Ale...trzeba to skontrolować jeszcze rezonansem.
Rezonans będę miała w DCO. Dziś już byłam tam z wynikiem, żeby pokazać go dwóm wspaniałym lekarkom- Onkolog i Laryngolog. Obie cieszyły się strasznie, wyściskały i wytuliły mnie. To jest bardzo budujące i miłe, gdy ktoś okazuje tyle serca i zaangażowania.
W styczniu muszę się zarejestrować do Mojej Onkolog i wtedy będziemy ustalały termin MR.
Nie ukrywam, że jestem troszkę taka "skołowana". Niby w hist-pacie nie wyszła zmiana nowotworowa, ale jakiś niepokój pozostaje o to, co pokaże rezonans.
Znów zaczęło się życie w ciągłym strachu i niepokoju. A miałam taką wielką nadzieję, że to już koniec chorowania. No cóż-trzeba być twardą i jakoś podołać. Nie jest łatwo. Dziwnie się czuję chwilami- jestem taka nieobecna, zamyślona. Czasem totalnie bez siły. Nie wiem, może jak odstawie leki sterydowe, które biorę to mi trochę przejdzie. A może po prostu za dużo od siebie oczekuję. To była przecież bardzo poważna operacja, a ja bym już tak od razu chciała żeby było wszystko jak wcześniej. Może potrzeba trochę więcej czasu na zregenerowanie się...
We wtorek byłam na zdjęciu szwów. Bolało trochę. Było ich ponad 20. Włosy mam wygolone po lewej stronie, cięcie było dość duże, troszkę jeszcze pobolewa i tak jakoś ciągnie, podobno to dobrze, bo to znaczy, że dobrze się goi.
Zjechałam z wagi, widzę to po ciuchach-wszystko na mnie wisi. Za to na twarzy jestem taka okrągła i pulchna przez te sterydy i mnie to denerwuje. Opuchlizna powoli schodzi, siniak pod okiem prawie całkowicie znikł. Czasem się trochę zachwieję, gdy chodzę. No i łapią mnie skurcze w nogach, ale dziś neurochirurg powiedział, że to przez to, że dużo leżałam.
Trzymajcie kciuki, żebym wracała do pełnej sprawności i dobrej formy. No i żeby moje samopoczucie było lepsze, bo czasem łapią mnie jakieś chwile załamania.

Ehhh...Piszę to wszystko i nie wierzę, że dzieje się to naprawdę. Chciałabym, żeby to był jakiś zły sen, z którego się zaraz obudzę.

środa, 9 grudnia 2015

Krwiak? Guz? Przerzut? Operacja.

Kochani...Nigdy nie sądziłam, że będę pisać tu takie informacje. Życie jest strasznie przewrotne. Nie wiem nawet jak zacząć...Może bezpośrednio: Jestem po operacji usunięcia krwiaka/guza z głowy. Czekam na wynik badania histopatologicznego, które pokaże co to było.
 Początkiem listopada z dnia na dzień złapał mnie ból głowy, dziwnie się czułam, ale myślałam że to zwykłe przeziębienie. Kolejnego dnia poszłam na uczelnię, i już tam sobie nie mogłam poradzić. Pojechałam do domu i było jeszcze gorzej. Odpływałam.Trafiłam do szpitala na oddział neurologii, zrobili mi TK, w którym wyszedł guz w płacie skroniowym lewym 3x 2,5 cm. Neurolodzy stwierdzili, że to przerzut z nosogardła. Leżałam tam prawie dwa tygodnie. Wypuścili mnie na kilka dni, ale miałam już wyznaczony termin operacji. Chciałam jeszcze pokonsultować to z innymi lekarzami. Oczywiście pierwsze co zrobiliśmy to wizyta w DCO.  Moja Kochana Laryngolog i Onkolog oczywiście stanęły na wysokości zadania. Miałam ponownie wykonany rezonans, w którym wyszło, że to krwiak. Pod nim" coś " jednak było. Nie wiadomo co. Okaże się, gdy przyjdzie wynik hist-pat. To była bardzo poważna operacja, która mogła sprawić dużo powikłań. Mogłam np. przestać mówić. Tak strasznie się bałam. Na szczęście obyło się bez większych powikłań, mówię, w miarę logicznie funkcjonuję. Jestem bardzo wdzięczna neurochirurgom, którzy mnie operowali, wielki ukłon w ich stronę!
Jestem jeszcze słaba, troszkę zakręcona. Wczoraj wróciłam do domu. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będę się lepiej czuła. Wyglądam tak, że wstydzę pokazać się ludziom. Choć i tak już obrzęk zaczyna schodzić. Mam spuchnięte pół głowy i twarzy, oko posiniaczone. Włosy wygolone w miejscu cięcia.
Myślałam, że wyczerpałam już limit cierpienia, a tu proszę kolejna kłoda pod nogi. I to w takim czasie, gdy wszystko zaczynało mi się układać. Zaczęłam wymarzoną pracę, jako nauczyciel, podjęłam studia magisterskie...Wszystko było tak dobrze, a tu nagle taki cios. Musiałam zrezygnować ze studiów, w pracy ciągnę L4. 
Pewnie napisałam to wszystko chaotycznie, ale jeszcze jestem słaba. Trzymajcie proszę kciuki, aby wynik badania histopatologicznego wykazał, że to nie jest coś związane z nowotworem i żebym szybko wróciła do formy.

Pauliśka.