poniedziałek, 30 października 2017

Cześć i czołem!


Byłam dziś w DCO, bo znowu bolało mnie pod pachami. 13 listopada będę miała USG węzłów i piersi. Prawdopodobnie boli przez jakieś podrażnienie, ale Pani Doktor dla pewności chce sprawdzić. Nadal czekam na telefon z Gliwic, i wyznaczenie terminu PET-a.
Tydzień temu miałam komisję i znów stałam się osobą niepełnosprawną. Dostałam stopień znaczny na dwa lata.
Dwa razy w tygodniu mam zajęcia logopedyczne. Mówię całkiem nieźle, ale to wciąż nie jest stan, który by mnie w pełni zadowalał. Ćwiczę też sama w domu. Nadal dolna warga "ucieka" mi na lewą stronę, szczególnie podczas mówienia. I język jest taki...nawet nie wiem jak to nazwać. Sztywny? mrowiący? Dziwne uczucie. Plusem jest to, że jem  już prawie wszystko :) Nie jest to łatwe przez szczękościsk i "uciekający" jęzor, ale się nie poddaję i wcinam :)
Nie noszę już opatrunku na łapce, bo rana się zagoiła i jest blizna. Wygląda to paskudnie, naprawdę. Smaruję Contratubexem, ale nie ma poprawy. Wiem, że powinnam to porządnie masować, ale po prostu mnie to odrzuca. Jak smaruję i dotykam tą bliznę, to czuję jakiś taki dyskomfort. Jakby to nie było moje ciało. To samo jest z szyją. Ta blizna jest mniej widoczna, i ładniejsza niż ta na ręce (o ile można jakąkolwiek bliznę uznać za ładną). Rana na nodze się trochę słabo goi, Nadal troszkę podkrwawia. Dostałam skierowanie do chirurga, muszę się zarejestrować żeby to obejrzał.
Jakoś się trzymam. Wszyscy mówią, że jak na takie "hardcorowe" przejścia, to jestem w  super stanie. Mimo to mam chwile słabości. Chciałabym już ładnie mówić, mieć włosy...a one jak na złość nie chcą rosnąć! Jest jeżyk na kilka milimetrów, ale jakoś tak wolno rosną. Chciałabym żeby w końcu było normalnie.
Czasami nadchodzą takie momenty, że najchętniej zakryłabym się kocem i przeryczała w łóżku cały dzień. Wychodzi ze mnie żal, że muszę to wszystko przechodzić. Zadaję sobie masę pytań, na które i tak nigdy nie poznam odpowiedzi. Gdyby nie moi bliscy to chyba bym oszalała.
Lileczka urozmaica mi wolny czas i mam go mniej na rozmyślanie. :)
Cieszę się, że mam tą psinkę :)




14 komentarzy:

  1. Kochana, jestem i tak z Ciebie dumna!!! Zdrówka, zdrówka i dużo ciepła!!!
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jest całkiem nieźle :) Blizna będzie długo schodzić. Najwyżej zrobisz sobie kiedyś jej plastykę. Jedz, ruszaj sie, ucz pieska sztuczek :) Jesteś w moich myślach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Ściskam Cię kochana :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam Cię Paulinko od dawna, gdyż przechodziłam podobne piekło . A teraz ja Ty co parę miesięcy przechodzę piekło niepewności (kontrole).Mimo, że jestem parę lat starsza twój blog dodaje mi siły i otuchy. Mocno trzymam za Ciebie kciuki i życzę dużo zdrówka.Pozdrawiam goraco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Paulinko nasza! Dobrze, ze piszesz :*. Dobrze wiedzieć, że u Ciebie... dobrze, bo to, co napisałaś, to naprawdę dobre wieści. Tak, jak piszesz, trzeba masować. Jeśli nieprzyjemny jest dla Ciebie dotyk blizny, może ubierz sobie do masowania rękawiczki? Może coś by pomogło? Albo nie masuj ręką, tylko czymś w rodzaju masażera? Kombinuję, ale chcę dobrze :). Ściskam, Marta z Wrocławia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam do Ciebie przypadkiem, ale jeśli pozwolisz - zostanę na dłużej.
    Trzymam za Ciebie kciuki i za postępy w tym, o co walczysz. Nie tylko w kwestii zdrowia, ale także jakości życia, mówienia, wyglądu (włosów) i tego, żeby było normalnie.
    Rozumiem to wszystko doskonale, rak wepchnął się i w moją historię.
    Trzymaj się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, trzymaj się tam, nasza dzielna dziewczyno! A wiesz, w Oriflame jest takie "coś" do masażu twarzy (coś a'la rękawiczka) może to by pomogło na tę Twoją łapkę? Ten Twój piesek jest cudny...
    Ja teraz, jak będę w Lublinie, zapytam, czy jest możliwość, żeby na bliźnie (mam sporą po "wstrzeleniu" tego stymulatora) zrobić sobie tatuaż... Bo jeśli ludzie mają się patrzeć, to niech patrzą na tatuaż, a nie na bliznę ;)
    Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam drugiej tak dzielnej osoby jak Ty. Jesteś strasznie silna i waleczna. Dasz radę ze wszystkim, a my wszyscy jesteśmy z Tobą. Jeszcze troszkę cierpliwości i to piekło będzie za Tobą, zobaczysz! Wierzę w to całym sercem!
    PS. Na blizny polecam żel Kelo cote. Znikają w mgnieniu oka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Sliczna psina, ciesze sie ze masz taka pocieszke-zwierzeta sa wspaniale!!!!!

    Jesli chodzi o masowanie blizny to moze zaloz rekawiczki i wlacz muzyke albo film/program zeby "wylaczyc" glowe i masuj! ;)

    Ciesze sie z Twoich postepow; pozdro z teksasu

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja droga trzymam za Ciebie kciuki! Czytam Cię od kilku lat, pierwszy raz piszę cokolwiek, ale chciałabym powiedzieć, że czas ma jedną cudowną właściwość - mija. Liczę, że szybko dla Ciebie te złe czasy przeminął. Co do włosów to kiedyś czytałam o jakiś wcierkach dla osób po chemioterapii z apteki. Nie znam nazwy, ale podobno są rewelacyjne. Jak nie masz, to może warto spróbować? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś wielka ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Paulinko!

    świetnie że znowu się do nas odezwałaś..Cieszę się, że mimo licznych niedogodności są też sprawy, które idą w dobrym kierunku :))
    Stale Ci kibicuję i mocno Cię podziwiam!
    Serdecznie pozdrawiam i wysyłam moc uścisków.
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mam maltanczyka😊Wspaniałe,mądre,kochane pieski.
    Kochana wierzę,że w końcu będzie dobrze i odetchniesz od tego koszmaru.
    Przytulam wirtualnie😘❤💙❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzymam za Ciebie kciuki!! Dasz radę!!

    OdpowiedzUsuń